Filozofowi badającemu subiektywną rzeczywistość, nie wolno przeoczać lub nie doceniać tej roli podmiotu w poznaniu. Jeżeli wpływ podmiotu na przebieg czynionych przezeń doświadczeń nie da się wyeliminować nawet w fizyce, jak wykazuje to zjawisko Comptona, o którym była mowa wyżej, to o ile ważniejszą jest jego rola w sprawach bezpośrednio go obchodzących, jak pochodzenie, istota i cel jego życia. Nie wolno więc filozofowi w rozwiązaniach tych kwestii, tak swoich jak i obcych, nie dostrzegać współczynnika wolnej woli. Nie powinien zwłaszcza nawinie sądzić, że odgradzając się „metodycznie” od Boga i od zagadnień z Nim związanych, jak np. indywiduum, wolna wola, celowość życia itp., zapewni swym wywodom naukowość, tak jak ją rozumieją dzisiejsi neopozytywiści, to znaczy, że z wywodów tych usunięty będzie wszelki ślad metafizyki. Brak bowiem wszelkich śladów metafizyki najwymowniej świadczyć będzie o antymetafizycznym nastawieniu autora, o jego niechęci myślowego zetknięcia się z Bogiem, co do którego wola wypowiedziała już swoje veto.
Do takich to filozofów głoszących, że w swych „naukowych” badaniach nie spotkali się nigdy z Bogiem, zwracają się w pierwszym rzędzie słowa upomnienia na początku Salomonowej Księgi Mądrości. Oto one: „Miłujcie sprawiedliwość, wy, którzy sądzicie ziemię. Myślcie o Panu według prawości i szukajcie Go sercem szczerym: gdyż daje się znaleźć tym, którzy Go nie kuszą, i objawia się rym, którzy Mu zawierzają”.
Augustyn Jakubisiak, Polska myśl filozoficzna, Grenoble 1941, s. 61-62, par. 60.